środa, 6 lutego 2008

O Ziobrze, laptopie i sile języka

Rozmowa z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą

Panie ministrze, ma pan poczucie obciachu?
To nie jest teza prawdziwa.
Nie chodzi o tezy, ale o odczucia.
Ja jestem ciągle atakowany, kieruje się w moją stronę inwektywy, właśnie z powodu moich działań. Tu jest właśnie przykład.
Pytamy, bo cała afera z laptopem jest żenująca. Naprawdę minister musi niszczyć publiczny sprzęt?
Te informacje, które panowie podają dodatkowo, wzbogacając pewne zdarzenia, które miały miejsce, są nieprawdziwe.
To są informacje od ministra Ćwiąkalskiego...
Nie znam raportu, więc jeżeli się zapoznam, to chętnie się...
Nie ma raportu, są informacje. Co takiego miał Pan w laptopie, jakie dokumenty, że zniszczył Pan sprzęt, aby tylko nie dostał się w inne ręce?
My nie chcemy myśleć w takich kategoriach. Natomiast inną jest rzeczą, aby mówić prawdę, a problem prawdy jest problemem istotnym niezależnie, czy dotyczy historii, czy dotyczy spraw osobistych, czy dotyczy spraw programowych.
Przepraszamy, ale o czym Pan mówi? Na jakie pytanie Pan teraz odpowiedział, bo chyba nie na nasze?
To niedorzeczność.
Niedorzeczność? Słuchacze chcieliby się dowiedzieć, dlaczego zniszczył Pan laptop.
Oczywiście rozumiem pytanie.
Ale Pan nie odpowiada.
To pokazuje celowe działanie pewnych osób, które są zainteresowane tym, by tak właśnie się działo.
O czym Pan mówi?
Po pierwsze, daje dużo do myślenia to, że następnego dnia po przesłuchaniach w prokuraturze zeznania osób, które pomawiają między innymi mnie i inne osoby z poprzedniego kierownictwa ministerstwa sprawiedliwości, znajdują się w gazetach.
Dobrze, ale jak doszło do zniszczenia laptopa?
W godzinach wczesno rannych zadzwonił do mnie któryś z prokuratorów do domu z informacją, że doszło do tego tragicznego zdarzenia.
Czy sprzęt uda się uratować?
Wczoraj odbyła się sekcja. Rozmaite spekulacje, które były tworzone, pewnie z różnych intencji na temat przebiegu tej historii, w świetle tej sekcji okazały się nieprawdziwe.
Co Pan ma na myśli?
Te okoliczności wskazują na to, że mieliśmy do czynienia z tragicznym zdarzeniem. Na to również wskazują zeznania wszystkich świadków. Mam taką wiedzę ogólną.
Świadków? Ktoś widział ten wypadek?
Jestem prawnikiem, do tego jeszcze prokuratorem generalnym więc nie chciałbym tutaj wydawać kategorycznych opinii, z którymi później musiałbym się rozstać i z nich się wycofywać.
Przepraszamy, ale nic nie rozumiemy. Najpierw mówi zaprzecza Pan, że zniszczył laptop, potem, że to był nieszczęśliwy wypadek, jeszcze później, że byli świadkowie, a potem, że nie byli. Co Pan chce powiedzieć?
Problem polega na tym, że politycy również popełniają przestępstwa.
Kogo Pan ma na myśli?
Politycy PO muszą się zastanowić.
Co mają do tego politycy PO?
Przecież oni tam kłamali, i tu kłamią, więc identycznie kłamią.
Rozumiemy, że mówi Pan o ministrze Ćwiąkalskim?
Przede wszystkim polityka nie polega na tym, że daje się prezenty.
Laptop nie jest prezentem. To własność publiczna, którą Pan tylko dostał w użytkowanie.
Tu chodzi o tajemnicę państwową.
Jaką tajemnicę?
Osobiście nie zapoznawałem się z materiałami.
To skąd pan wie...? Niestety, musimy kończyć program.
Jeśli można tylko słowo...
Tak, prosimy.
To lekarze.
Co lekarze? Rozmawiał Pan z nimi?
Tak, trwają takie rozmowy rzeczywiście.
Co mówią?
Imputują mi stalinowskie rozwiązania.

Polityczny bełkot jest tak elastyczny, że da się zastosować do opisu każdej sytuacji. Ta rozmowa się nie odbyła co nie znaczy, że jest nieprawdziwa. Wszystkie wypowiedzi Ziobry pochodzą z wywiadów udzielonych przez niego między listopadem 2005 a styczniem 2008. Można próbować opisać rzeczywistość językiem polityków, ale cóż ten opis wnosi? Ziobro mógł zniszczyć laptop bo wiedział, że nic mu za to nie grozi. Wie, że gdy wyjdzie przed kamery lub siądzie przed mikrofonem, my zaczniemy go słuchać, obojętne, jakie głupoty będzie opowiadał i jak bardzo w żywe oczy kłamał. To właśnie siła języka. On sobie z tej siły zdaje sprawę. A my?