środa, 12 marca 2008

Dupa nie biznesmen

Tyle wielkich i pięknych słów padło o strategicznych zdolnościach Jarosława Kaczyńskiego, że kwestionowanie tego faktu to jak podważanie roli Dmowskiego przy odzyskaniu niepodległości. Wybitnym politykiem Jarosław jest i basta. W ramach tego aksjomatu szukają publicyści sposobu na wyjaśnienie ostatnich posunięć braci (o drugim nie od dziś wiadomo, że jest tylko przystawką). Co z tym orderem dla Michnika? Nie, nieudolności prezydentowi (a za nim Jarosławowi) zarzucać nie wypada, trzeba dopatrywać się racjonalności. Rasowy polityk wiedziałby, co zrobić. Zaprosić Michnika na obchody Marca'68, dać mu order, wszystko ogłosić przed uroczystością i niech on się martwi, czy przyjąć, czy nie, czy stawić się w Pałacu, czy zbojkotować. Prezydent Łaskwy, Przebaczający, Doceniający Zasługi - słupki sondaży poszybowałyby w górę, wizerunek by się ocieplił, gest prezydenta znalazłby uznanie w oczach części przynajmniej wykształciuchów. Ale prezydent Michnika nie zaprosił, orderu nie dał, a jego urzędnicy nie za bardzo potrafią coś z sensem na ten temat powiedzieć.
A co z wypowiedzią Jarosława o internautach? Jeździ po nich jak po łysej kobyle, że piwo żłopią przed ekranem, panienki oglądają (kobiety też?) i tyle wiedzą o świecie, ile wyczytają w tych swoich komputerkach (swoją drogą to już standard, że Dziennik robi duży materiał z pierwszej strony bez zająknięcia się, że to nie ich news, tylko Wyborczej). Nawet Ludwik Dorn, w ramach wbijania szpili byłym koleżkom przyznał, że sam czasami siedzi przez ekranem i przegląda You Tube. O co więc temu Jarosławowi chodzi? Niby chce pozyskać inteligencję i młodych, a obraża ich i zniechęca.
Można by spekulować, że te działania są przemyślane, że Kaczyńscy szukają swojego miejsca na scenie. Przegrana w wyborach spadła na nich niczym grom z jasnego nieba, przygotowywali się na osiem lat rządów, skończyło się na niecałych dwóch latach. Ponieważ poparcie dla Platformy niedługo osiągnie wartość zbliżoną do wyników PZPR-u za komuny, postanowili zagospodarować wszystkie możliwe nisze po prawej stronie. A w tych niszach zajadli antymichnikowcy pospołu z wyznawcami ojca Rydzyka psy wieszają na tym intenecie, że obsceniczny, antykościelny i libertyński. Spodobała im się pewnie ta wypowiedź.
Ale zaraz, przecież Kaczyńscy chcą odzyskać władzę! Może więc liczą na to, że uśpiony Tuskiem elektorat w następnych wyborach nie pójdzie głosować, wtedy, jak w 2005 roku, o wyniku zdecydują właśnie prawicowe nisze?
Można by wymyślać kolejne tłumaczenia, mniej lub bardziej spójne, ale czasami najprostsze okazuje się najtrafniejsze. Kaczyńscy to po prostu kiepscy politycy na obecne czasy. Może dobry z nich rewolucjoniści, gdy rządzą ogniem i mieczem, ale ich nieudolność w czasach (s)pokoju razi w oczy. Nie rozumieją, co się dzieje, bo zatrzymali się dwadzieścia, trzydzieści lat temu. Załapali się na Aferę Rywina i afery SLD, na fali rozgoryczenia doszli do władzy i tyle ich pomysłu na rzeczywistość. Nie rozumieją marketingu politycznego, nie rozumieją procesów społecznych, polityki międzynarodowej, nie rozumieją nawet, że Polacy 15 lat temu i obecnie to zupełnie inni ludzie. O takich jak oni mówi się że to dupa nie biznemen. Ot, chciałby, ale nie potrafi.