niedziela, 25 maja 2008

Kazio się przypomina

Sytuacja przypomina amerykański dowcip: Jaka jest kara za pedofilię? Zesłanie do innej parafii. A jaka jest w Polsce kara za głupotę w polityce? Przygarnięcie przez Platformę.
Były premier Marcinkiewicz Kazimierz, gdy już wiadomo, że stracił robotę w Londynie, postanowił przypomnieć się publiczności. W sobotę w Dzienniku ogłosił, że w 2005 roku prezydent – wtedy jeszcze elekt – Kaczyński kazał go podsłuchiwać. Oskarżenie mocne, bo dotyczy złamania prawa. W samo sedno sprawy – były podsłuchy, czy nie – teraz nie wnikam, bo za mało mam informacji. Zafascynował mnie sposób uprawiania polityki przez byłego premiera, bądź co bądź, uczestniczącego kiedyś w tych grach na najwyższym piętrze.
Marcinkiewicz coś ogłosił, z rana zaczął się wycofywać, że już niekoniecznie powiedział, co powiedział, potem ogłosi, że podda się badaniom na wariografie, a jeszcze potem, że owszem, ale nie. Ogólnie mówiąc: polityka z piaskownicy. A przecież były premier – podobnie jak inni uczestnicy tej gry – wie, jak to się robi. Wystarczyło puścić informację do zaprzyjaźnionych mediów – szybko by się takie znalazły – ale bez własnej wypowiedzi: że niby dziennikarskie śledztwo, że pięć niezależnych źródeł i takie tam. Byłoby normalnie i profesjonalnie. Byłby szum, sprawa zrobiłaby się głośna, ale Kazimierz zostałyby czysty. A on nie dość, że pod nazwiskiem, to jeszcze bez dowodów. Marczuk, w końcu człowiek Kaczyńskich, na którego notatkę powołuje się były premier, szybko zdementował jego rewelacje. Ktoś jest zdziwiony poza Marcinkiewiczem?
Nie przemawia do mnie teza, że premier z Gorzowa wyskoczył z tą rewelacją w uzgodnieniu z Platformą. Że Platforma chce coś rozegrać i potrzebne było jej oskarżenie – z dowodami lub bez – Kaczyńskiego Mniejszego. Bardziej prawdopodobne, że Marcinkiewicz prowadzi własną gierkę, by przypodobać się właśnie Platformersom, dać im sygnał, że może być przydatny, że coś wie, wie i może pomóc (kampania prezydencka wystartuje za rok). Oczywiście nie darmo, bo chce dobra Polski a program Platformy jest dla kraju najlepszy. A że przydałoby się jakieś stanowisko? Cóż, szkoda byłoby nie wykorzystać człowieka tak doświadczonego.
Obawiam się za jakiś czas usłyszeć rozradowanego Tuska, jak ogłasza, że właśnie powierza odpowiedzialne stanowisko, misję itd., byłem premierowi Marcinkiewiczowi.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jakoś mi się nie wydaje, aby DT dał KM stanowisko. Wprawdzie DT otacza się ludzmi wiernymi i poddanymi, podobnie jak JK - ale jednak Marcinkiewicz w dalszym ciągu jest zbyt popularny.

Jak czekam na notatkę Marczuka. To jest klucz tej zabawy.

A Kazio... cóż - zdanie mam na jego temat od dawna. Pajac.

Pozdrawiam