czwartek, 24 stycznia 2008

Idąc za tłumem

Tłum chce, by kara dla przestępców była drastyczna i wysoka. Za kradzież – obcięcie ręki, za zabójstwo – kara śmierci. Tłum nie lubi niuansów, okoliczności łagodzących i wątpliwości. Tłum kieruje się emocjami, dlatego kolejne głośne przestępstwo doprowadza go do wrzenia, wywołuje żądzę odwetu. Gdyby tłum decydował o winie, kat miałby pełne ręce roboty.
Taka właśnie filozofia przyświeca zmianom w kodeksie karnym, zaprezentowanym we wtorek przez premiera Kaczyńskiego i ministra Ziobro. Zaostrzenie kar ma spowodować zwiększenie poczucia bezpieczeństwa obywateli. Tłum te zmiany pochwali. Kto będzie przeciw, szybko zostanie okrzyknięty obrońcą przestępców i relatywistą.
Trudno, postawię się na chwilę w tej roli.
Nowy kodeks rozszerza odpowiedzialność karną wobec osób, które ukończyły 15 rok życia a nie ukończyły 17. To najbardziej kontrowersyjny zapis. Bo wyobraźmy sobie piętnastoletnie dziecko – tak, dziecko – popełniające przestępstwo. Potrzeba więcej konkretów? Bardzo proszę:
Najpierw pomyśl o kimś bliskim, niech to będzie ojciec. Wyszedł wieczorem na spacer w psem do małego parku pod blokiem. Chodzi tam codziennie od lat, o okolicy mówi się, że jest bezpieczna. Siedzisz w przed telewizorem, jesz kolację, matka coś czyta przy stole. Po godzinie matka zaniepokojona spogląda na zegarek. Co on tak długo? – pyta. Nawet nie zauważyłeś, że minęło tyle czasu, ale nie przejmujesz się zbytnio. Po kolejnych dziesięciu minutach matka zaczyna się denerwować. Idź, zobacz, gdzie jest, mówi. Ty, trochę zły podnosisz się, zakładasz buty i wychodzisz.
Chodzisz po parku, ojca nie widać, zaczynasz się denerwować. Mijasz krzaki. Najpierw widzisz psa, swojego kundelka, leży martwy. Wchodzisz dalej, spoglądasz i krzyczysz. Krzyczysz z przerażenia, długo, głośno, tak jak jeszcze nigdy w życiu. Cały się trzęsiesz, masz mgłę przed oczami. Przed tobą leży ojciec, twój ukochany, głowę ma nienaturalnie odciągniętą do tyłu. Na szyi… nie, na jakiej szyi, on nie ma szyi, tam jest olbrzymia czarna dziura, tata ma podcięte gardło, wszędzie pełno krwi.
Po czterech dnia dzwoni policja, złapali mordercę. Ma piętnaście lat. Dlaczego to zrobił? Bo potrzebował pieniędzy. Zabił dla piętnastu złotych.
Zabić sk…a, krzyczysz w myślach, on nie ma prawa chodzić po ziemi, nie wytrzymam, sam go zabiję w sądzie! Nie myślisz, czujesz, jesteś naładowany negatywnymi emocjami tak, że za chwilę eksplodujesz. I masz święte prawo do takich myśli, masz prawo chcieć zemsty, to naturalny, najpierwotniejszy instynkt. Nikt nie ma prawa od ciebie żądać, abyś myślał racjonalnie, ważył winę i okoliczności łagodzące. Jego trzeba zabić. Koniec. Kropka.
Tu dochodzimy do sedna problemu.
Czy ten zdemoralizowany nastolatek zdaje sobie świadomość z konsekwencji czynu? Czy powinien być sądzony jak dorosły? Sam bez wahania zakrzyknąłbym, że tak, ale kołacze mi w głowie jedna wątpliwość. Nie pozwalamy mu prowadzić samochodu, nie dajemy prawa głosu w wyborach, wymagamy, by opiekował się nim dorosły, ba, nie pozwalamy mu decydować, w co się ubrać do szkoły (mundurki są odpowiednie, mówi dorosły minister, wy jesteście za młodzi, by sami o tym decydować). Dlaczego? No właśnie, może dlatego, że jeszcze nie dorósł, że jest podatny na wpływ, że do dorosłości – obojętne jak definiowanej – czegoś jeszcze brakuje? Dlaczego więc tylko za złe uczynki ma odpowiadać jak dorosły?
Trudno wytłumaczyć tę sprzeczność.
Nie potrafię postawić się w opisanej wyżej sytuacji, ale mam podejrzenia graniczące z pewnością, że dokładnie takie uczucia by mną miotały. Chciałbym zemsty i miałbym do niej święte prawo. Ale celem państwa jako takiego jest właśnie zrównoważenie interesów jednostek, indywidualnych egoizmów, tak, by zachować równowagę. Państwo musi stanąć z boku i zracjonalizować opisaną wyżej sytuację. Przekazać ją prokuratorom, sądom, narzucić im obowiązek obiektywnej oceny. Państwo nie może pozwolić by moje zemsty zostało zaspokojone.
Wiem, że jeszcze niejeden piętnastolatek popełni drastyczny przestępstwo. Ale wolałbym, aby państwo podjęło choć próbę wyprowadzenia takiego dzieciaka na prostą. Zreformowało poprawczaki, wypracowało system opieki nad młodocianymi przestępcami. Obniżenie wieku odpowiedzialności karnej i zaostrzenie kar to głos ludu, a nie polityka karna.
Bertrand Russell powiedział kiedyś: Nie będziesz chodził za tłumem, aby robić coś złego.
Bo lud nie zawsze ma rację.

(kwiecień 2007)

Brak komentarzy: