czwartek, 24 stycznia 2008

Korporacja broni Sakiewicza

- Słyszałeś? Naczelnego „Gazety Polskiej” i jego zastępczynię chcą zamknąć.
- Żartujesz! Za co?
- Za ten artykuł o Suboticiu.
Pół dziennikarskiej Polski, może nawet trzy czwarte, larum podniosło: Biją naszego. Sąd chce wsadzić redaktorów „Gazety Polskiej” do więzienia! Skandal! Gwałt! Wiemy, wszyscy wiemy, jaka prawdziwa przyczyna: Sakiewicz lubi Kaczyńskich. A TVN nie lubi. Dlatego TVN oskarżył Sakiewicza, że mu opinię psuje. No to zły, antykaczyński sąd, orzekł: do więzienia z nim.

I już redaktor Michalski pisze, że aresztowanie redaktora (jak go wsadzą, pewnie będziemy pisać z dużej litery) to głupia zemsta IV RP. I już redaktor Terlikowski dodaje: Skąd jednak pewność, że w tej sprawie nie ma podtekstu politycznego? Znamienna to konstrukcja: skąd jednak pewność… Nikt nikogo nie oskarża, pytać nie wolno?
Włączył się też jeszcze-premier Kaczyński. Sakiewicz i Hejke są prześladowani, gdyż mają inne poglądy, niż większość mediów - ogłosił. Jeszcze-premier będzie się zajmował (długimi rękoma Prawa i Sprawiedliwości) monitorowaniem sprawy wolności mediów. - Mamy liczne przesłanki, żeby sądzić, że z polską demokracją teraz tak naprawdę może być bardzo, ale to bardzo niedobrze, że prawa opozycji, wolnej prasy zostaną realnie ograniczone - podkreśla. Podejrzewacie u siebie paranoję? Że niby Kaczyński, że obrona demokracji, że wolna prasa? Spokojnie, jesteście zdrowi, to tylko polityka.

O co więc chodzi?
O korporacyjny interes. Gdyby sprawa dotyczyła lekarza czy adwokata, taką decyzję sądu nazwano by „prawidłowym działaniem wymiaru sprawiedliwości” i „kolejnym dowodem, że działania ministra Ziobry przynoszą oczekiwane efekty”. Ale tu idzie o naszego!
Czy naprawdę dziennikarze mają ludzi za takich idiotów? Jednego dnia domagają się ostrych wyroków, żadnej pobłażliwości, bo przecież wiadomo, że tylko surowe prawo, surowi prokuratorzy i surowi sędziowie zbudują nam lepszą Rzeczpospolitą. Drugiego piętnują korporacje, że stawiają się ponad prawem, domagają przywilejów. (Jak śmią! Korporacjonizm to zmora tego kraju!)
A trzeciego…?
A trzeciego dnia w imię własnego interesu domagają się pobłażliwości dla kumpla.
I głośno krzyczą, że tu o Wolność Słowa tutaj idzie.
To nie mówiliśmy wam, drodzy Czytelnicy, że wolność mediów obejmuje nieusprawiedliwione niestawiennictwo w sądzie? Naprawdę nie mówiliśmy?
No to teraz mówimy.

Przepisy, na podstawie których można uwięzić za słowo, już dawno powinny zostać usunięte z kodeksu karnego. Są skandaliczne, to prawda. Trzeba wołać o ich zniesienie. Ale póki są, trudno. Sakiewicz i Hajke do sądu nie przyszli, bo mieli ważniejsze sprawy. Sąd zażyczył sobie, by ich doprowadzono na rozprawę. I tyle. Do wolności słowa jeszcze stąd daleko. Tu idzie tylko o procedury.

Czytam w gazetach „Protest przeciwko decyzji sądu”, podpisany przez 17 dziennikarzy, a w nim zdania rozpoczynające się od słów: protestujemy przeciwko…, domagamy się od sądów…, wzywamy do cofnięcia…
Już raz dziennikarze różnych redakcji zamykali się w klatce przed Sejmem, bo jeden z nich miał iść do więzienia. Za napisanie czegoś o urzędniku – taka była oficjalna wersja. W tej oficjalnej wersji także o wolność słowa szło. Ale teraz niektórzy z uczestników tamtego happeningu nie lubią, gdy się im się go przypomina. Bo przecież redaktor Marek nie za artykuł miał iść do więzienia, ale za to, że nie chciał wykonać sądu. To korporacyjny interes dziennikarski wymagał, by eksponować wątki dotyczące wolności słowa.
Nie przekonujmy czytelników, Panowie i Panie Redaktorzy, że między Sakiewiczem a Wolnością Słowa stoi znak równości. Tam są tylko nasze dziennikarskie przywileje.

Brak komentarzy: